czwartek, 9 października 2008

WSPOMNIENIA I ZACZYNAMY!




"więc jesteś jesteś jesteś
daj niech sprawdzę
niech cię dotknę raz jeszcze dłonią i ustami
niech w oczy spojrzę chociaż najmniej wierzę
oślepłym ze zdumienia oczom
jeszcze twój głos usłyszeć chcę
zapachem się zaciągnąć
pojąć cię raz na zawsze wszystkimi zmysłami
i nigdy nie zrozumieć i ciągle na nowo
dochodzić prawdy pocałunkami"

Halina Poświatowska
Dziś zebraliśmy się w garść :) i zaczynamy zbierać wspomnienia :))))
29.05.2008 o godz.18.10 przyszedłem na świat - 3410 g i 57 cm :) Byłem i jestem najpiękniejszym i najbardziej kochanym dzieckiem na świecie ( tak jak każdy Maluch oczywiście). Rodzice długo na mnie czekali, ale jak tylko dowiedzieli się, że jestem i, że jestem chłopcem od razu wiedzieli, że będę Julkiem. Najpierw moje imię miało brzmieć Julian, ale mamie pod sam koniec noszenia mnie w brzuszku bardziej spodobało się Juliusz. A i tak mówią do mnie wszyscy Julek lub Julko :) No może być ;)
Urodziłem się silny, ponieważ w ciągu trzech dni sam zwalczyłem infekcję, którą podłapałem jeszcze będąc u mamy. Obyło się bez antybiotyku!!! Przeszedłem także żółtaczkę. Na szczęście wystarczyło tylko jednonocne naświetlanie i w piątej dobie Rodzice przywieźli mnie do domku. A tutaj to już poszło jak po maśle.
Pierwszy miesiąc nie był najgorszy. Mama z Tatą strasznie się o mnie bali. Cały czas tylko mówili: "żeby nie płakał", "żeby nie miał kolek", itp. Jednak ja ich tak bardzo kocham, że postanowiłem być grzeczny i rzeczywiście nie płakałem i z brzuszkiem też było OK. A to zasługa Mamusi. Od samego początku dawała mi cycusia (do dziś mi to wystarcza), uważała i nadal uważa na to co je ( Tatuś pilnuje diety mamy), i dlatego mój brzusio jest szczęśliwy :) Kolkom mówimy NIE!!!
Moje przybieranie na masie :
1. miesiąc - 4530g
1,5. miesiąca - 5190 g, 62 cm
3. miesiąc - 6170 g, 64 cm
Jest nieźle :) Na szczęście nie jestem płaczkiem i Mama nie musi się mnie nadźwigać. Choć ostatnio lubię oglądać świat z góry. Od 2. miesiąca mojego życia ulubione zabawki to maty edukacyjne ("pszczółka" i "lewek"). Ostatnio trochę mi się znudziły, ale i tak czasem na nich jeszcze ląduję ;) W dalszym ciągu uwielbiam gadającą Ważkę. Ale największym hitem są ostatnimi czasy paluszki. To teraz najlepsza zabawa. Wkładam je do buźki, a jak się uda to wpycham całe piąstki ;) Mama uważa, że to zapowiedź ząbków.
Dziś mam 4 miesiące i 10 dni. Jestem małym śmieszkiem. Tak mówi Mama z Tatą.
Aniołkiem stałem się całkiem niedawno, bo 05.10.2008. Choć Rodzice od zawsze tak do mnie mówili :)
Mam nadzieję, że uda mi się przypilnować Mamę, żeby już regularnie opisywała moje poczynania. Zbierała bardziej i mniej śmieszne historyjki :)

Przynajmniej obiecuję, że od jutra zaczynamy!!!

1 komentarz:

mama FiK pisze...

ha! jaki piękny początek! i jaki piękny wiersz! mamie Kubusia po głowie chodzi codziennie podobny, ale o tym kiedyś na blogu Kubusia:-) pozdrawiamy!
Nowi Czytelnicy