sobota, 31 października 2009

ZACZĘLIŚMY JUŻ DZIŚ

Dziś odwiedziliśmy groby Bliskich. Piękne słońce świeciło od rana, więc oczywiste było gdzie się wybierzemy. Próbowaliśmy Julkowi tłumaczyć gdzie jesteśmy i dlaczego, jednak to chyba trochę za wcześnie, aby wymagać od niego spokoju i powagi, więc po cmentarzu mieliśmy niemałą gonitwę. Odetchnęliśmy za cmentarnymi murami, gdzie Chłopaki znależli metalową kulkę i tu już zabawy nie mogliśmy sobie odmówić.




ŻYCZYMY WSZYSTKIM RODZINNEGO, PEŁNEGO ZADUMY I WSPOMNIEŃ JUTRZEJSZEGO DNIA.

TROCHĘ OBCEJ KULTURY

Dziś nie swiętowaliśmy. Na Halloween patrzymy z przymrużonym okiem. Jednak chcąc nie chcąc mrożący krew  w żyłach Wampir nas odwiedził. Oj mówię Wam - straaaaszny był! ;).


A, że nigdy nie można mówić nigdy, to i główny rekwizyt też posiadamy. Cały ostatni tydzień nawet miło rozświetlał nam wieczory :).


No i tak patrząc złudzeń nie mam, który z tych dwóch straszących straszniejszy ;).

piątek, 30 października 2009

W DOMACH Z KARTONU...

Zapowiadało się całkiem niewinnie. Pojawiły sie kartony, na których Julko miał malować. Jednak dla Julka od razu było jasne jak je wykorzystać. DOM DOM DOM! No to budujemy dom! :)


I gdyby nie Tato to pewnie skończyłoby sie na wycięciu w kartonie dziur jako drzwi i okna ;). A tu przedsięwzięcie poszło pełną parą. Tato spóźniłby się do pracy, a Dziecko musiało przypominać, że przecież coś takiego jak jedzenie to jeszcze jest ;). Bawiliśmy się tak od rana do wieczora :). Z małymi przerwami na codzienne obowiązki.


Naprawdę Wszyscy mieliśmy świetną zabawę :). I radość ogromną!


Nie wiem czy to już ostateczna wersja jeśli chodzi o zdobienia ;). Jednak oglądających od rana już mieliśmy i Julko Wszystkim dokładnie pokazywał co i gdzie i kto to nakleił i namalował. Więc myślę, że publikować mogę.


PIERWSZA ŚWIADOMA SESJA


Julek zaczął interesować się tym co widać w aparacie. NIANIA, BABA, DZIADZIA, MAMA, TATA :) Nazywa i cieszy się bardzo. Dziś powiedziałam, żeby zrobił ładną minkę to będzie mógł siebie zobaczyć. No o minki były. I powaga i cierpliwość też.

czwartek, 29 października 2009

TO DLA JULKA?

To słowa Dziadka kiedy wczoraj zobaczył z czym wróciłam z zakupów ;).
Wieczorem wyskoczyłam, żeby było co zjeść na kolacje i śniadanie. No i jak to zazwyczaj bywa wróciłam z czymś nieplanowanym dla Julka. Wiedziałam, że radości będzie dużo, więc z dwóch kolorów (chyba nie muszę pisać jakich ;)) wybrałam ten bardziej męski i popędziłam do domu. No i się nie myliłam :).
Dziś od rana Julko szykował się ze swoją spacerówą na wyjście. Nawet nie pozwolił skończyć niespodzianki dla siebie z okazji dzisiejszej 17-tki. Teraz śpi, a ja biorę się dalej i może uda mi się skończyć dzieło, które zaczęliśmy z Tatą skoro świt. 



CHWYT TRZECH PALUSZKÓW


Zauważyłam, że od jakiegoś czasu wygląda to właśnie tak. To już nie jakieś tam capnięcie kredki tylko pełna profeska ;).

środa, 28 października 2009

POLECENIA

Julek stał się ostatnio specem od wydawania poleceń. I ciężko jest się wykręcić, aby któregoś nie wykonać ;). Polecenia są głośne i powtarzane do skutku. Jednego TAM Mama mogłaby nie usłyszeć, więc od razu warto wyrzucić z siebie całą armię TAM TAM TAM...
TO NIE, TU NIE, TAM NIE, TO TAM... Oj dużo tego jest! I jakby większość z tym NIE :/. Wolę mysleć, że wie czego chce i już ;).


A jazda w pudle była dziś świetną okazją do komenderowania. Jednak okazja znajdzie się zawsze ;). Ale Julko wie kim dyrygować można, a kim nie.
Na dzisiejszym spacerze pięknie trzymał sie starszego o 3 lata sąsiada Jasia. To Jaś decydował którędy, kiedy i po co. Dużo mówił i pokazywał, a Julek chłonął to wszystko jak gąbka :). Uwielbiam go takiego obserwować :). Ostatnio często spacerujemy w takim towarzystwie, bo Jasiek ma 6-tygodniową siostrę Małgosię i Mamę, której te spacery sa baaaaardzo potrzebne. Szkoda, że nie miałam dziś aparatu :(.

wtorek, 27 października 2009

MOŻE KIEDYŚ?

Kiedy Tato długo nie przyjezdża z pracy nam nie może sie nudzić ;). Jednak to co mogłoby być fajną zabawą dla Mamy okazuje się, że Julka niekoniecznie interesuje.
Pierwsze pociągnięcie za sznurek było nawet ciekawe. Ale kolejne to już nuda. Na chwilę zaciekwienie wzbudziły małe guziczki, które mieściły sie do BMW ;). No to wtykaliśmy :). Ale też nie za długo.


Więc po wyzbieraniu wszystkich mniejszych i większych guzików zabralismy sie za coś co zajmuje nam ostatnio większość czasu. Czyli budowanie mostów, zjazdów, podjazdów :). W tym Wszyscy czujemy się zdecydowanie lepiej.


A pudełko z guzikami czeka na inne czasy :). Może się doczeka ;).

BO GRUNT TO DOBRZE SIĘ OBUDZIĆ


Takie podrzemkowe pobudki lubię najbardziej :). Kiedy nie trzeba zerwanego w płaczu Julka na gwałt wyciągać z łóżeczka tylko jest czas na miny do lustra, na przytulanie i rzucanie miśkami, kołdrą i poduszką też. Wtedy Wszystkim jest dobrze. A te zrywy stresują mnie. I pewnie to zęby, bo jak pytam, czy coś boli to pokazuje paluszkiem na policzki. Wtedy trzeba smarować, tulić i jakoś dochodzimy do siebie.
A w temacie zębów to wczoraj pojawiła sie trzecia trójka. Jednak myślę, że dożynające się ciągle czwórki też nadal bolą. I ciągle coś! ECH!

poniedziałek, 26 października 2009

PALCE LIZAĆ

Smak i aromat wyborny :). Do tego piękny kolor :). Błyskawicznie i smacznie to coś dla mnie ;). Smakujących mieliśmy wczoraj wiekszą liczbę i Wszyscy potwierdzili. Tym, którzy lubią kremowe zupy jak najbardziej polecam. Przepis pozwoliłam sobie wziąć z TEGO bloga :).


A na deser Julko zaprezentował nowy sposób jedzenia groszków ptysiowych.


I oczywiście uraczył Wszystkich wspaniałą zabawą :). Teraz prawdopodobnie odsypia jeszcze wczorajszy wieczór.


A za sprawą tego weekendu mamy opanowe słowo DYNIA :).

sobota, 24 października 2009

JUTRO BĘDZIE ZUPA


I lampion też :)
Zupa pierwszy raz według nowego przepisu pewnej Rodzinki :).
Uwielbiam dynię za jej piękny kolor i nie tylko.
Julko dyniową zjada prawie z takim smakiem jak pomidorową :).
Jestem bardzo ciekawa smaku jutrzejszej :o)

GILGOTY


No co??? Gilgotać! :)

piątek, 23 października 2009

CHYBA ZŁAPALIŚMY BAKCYLA

I obok takich miejsc nie udaje nam się przejść, żeby nie wskoczyć choćby na godzinę ;)
Jak nam powiedział jeden chłopiec: "Można sie tu nieźle wysportować" :), więc sportowaliśmy się,


i sportowalismy ;).


Jednak nie samym sportem człowiek żyje, więc przysposobienie do życia w rodzinie też zaliczyliśmy :).


TAK JAK INNI

Julek rozejrzał się, zobaczył wokół samych jedzących ludzi i załapał o co chodzi :). Jak jeść to jeść!



A jak jadł to tak szeroko buzie otwierał :).


I żabka też musiała trochę łyknąć ;). Na nasze "Nie, bo żabka brudna" był bardzo zdziwiony ;).


Wczorajszy wypad trochę dalej to tak dla równowagi psychicznej ;). Testowaliśmy też nowy lek na julkowe problemy z jazdą. Niestety wynik negatywny :(.

środa, 21 października 2009

PADLI


No ale trudno sie dziwić. Dziadek i tak ma dobrą kondycję :)


NA DESER NAJLEPSZE...

... CIAAAACHO.

Dobrze, że chociaż owsiane. Na samo wspomnienie o ciastku i paluszkach Julko przełyka ślinę i biegnie do kuchni. Dając mu je do ręki widzę, że sprawiam mu ogromną przyjemność. Ma wtedy słodką minkę i błogie oczka :) Delikatnie łapie je paluszkami i biegnie usiąść, aby w spokoju podelektować się swą zdobyczą. To trochę taka moja deska ratunku, kiedy na nic innego nie mogę namówić. Ale głowy nie tracę i z ilością ciachów przesady nie ma ;). Jedno to już ful wypas dla małego brzuszka. A to coś innego na co namawiać muszę to ostatnio obiady i desery :( Mleko i kaszki nie wymagają jak na razie mojego stawania na głowie. NA SZCZĘŚCIE!!! Owoce to moja obsesja :( Powoli tracę nadzieję, że zobaczę kiedyś Julka gryzącego jabłko, gruszkę... I chyba problemem jest to, że chciałabym aby to KIEDYŚ to było JUTRO, a najlepiej jeszcze DZIŚ.
Czy inne Mamy też bzikują kiedy ich Dzieci nie chcą jeść tego co one by sobie życzyły??? Chyba potrzebuję wsparcia ;).

Z PEWNĄ TAKĄ NIEŚMIAŁOŚCIĄ



Zabawa z lustrem nadal cieszy :)
Kiedyś było TAK. Lustro to samo (pominąć stopień czystości ;)), osobnik ten sam, tylko świadomość odbicia inna.

poniedziałek, 19 października 2009

KOLEJNY TRAF

Bo to nigdy nie wiadomo czy wybór dobry, czy w gust się trafi. Tym razem też się udało.
"Tosia idzie do przedszkola" to kolejny hit :) Powoli wczuwamy sie w rolę ;)
W oko wpadły BYBY (grzyby), TAAATEK (statek) i plecak, przy którym Julko mówi TATA NIE i rozkłada rączki, bo Tata też ma plecak i z nim wychodzi, no i Taty nie ma :) Tak to przełożyliśmy po naszemu ;)

niedziela, 18 października 2009

MAMMA MIA

Tam chodzimy na kawkę i lody. Tym razem z okazji imienin Tatunia :)

PROSTO Z GWINTA

Julko pije, a my latamy z mopem ;)

piątek, 16 października 2009

PUZZLE



Po zakupach, na których przy Julku ostatnio absolutnie skupić się nie mogę. A przeczytać co na tych kremach na zimę piszą muszę. Po prawie półtoragodzinnym pobycie w parku. Po bieganiu pod górę i z góry. Po bieganiu od kopary do dźwigu. Po pomocy panom przy kładzeniu kostki. Po kopaniu opadłych z drzew jabłek i to w nowych butach, w których chodzenie w pierwszych chwilach nie jest łatwe. Po odmówieniu drzemki. Po tym wszystkim i wszystkim innym puzzle to jedna z tych mniej męczących dyscyplin.

POSIEDZENIA

Odbywają się one od ok. ośmiu miesięcy. To już norma, że rano po przebudzeniu siadamy i tak siedzimy aż do grubszego skutku. Rekord to 50 minut. To jest też czas na książki. Żeby nie było, że tak po prostu siedzimy ;). Czasami nikt z nas nie ma na to ochoty, ale zasad nie lubimy zmieniać, a dokładniej nie lubię. Później po drugim śniadaniu Julko posiaduje. Wtedy jest czas na moje ogarnięcie się do spaceru. No i ogarniam się i co chwilę pytam, czy już i sprawdzam osobiście (granie dawno temu wysiadło), bo sam siedzący na temat załatwianego interesu rozmawiać nie chce. I sprawdzam też, czy aby wszystko jest na swoim miejscu, bo u chłopców to różnie bywa ;) A na sprzątanie szkoda czasu. I tak posiedzenia odbywają się u nas raz częściej raz rzadziej. Bywa, że Julko wieczorami jest bez pieluchy i wtedy zadręczamy go pytaniami "Czy chcesz...", "Czy już...", "Czy może..." i żadnej odpowiedzi nie słychać. O wszystkim możemy z nim porozmawiać tylko nie o siku :(. Nie słucha, nie słyszy, po prostu nie chce. Potrafi za to przyjść do mnie, złapać się za pieluchę i powiedzieć PAPU. Ale zawsze po czasie. Si, sisi, siusiu, czy coś w tym rodzaju jeszcze nie padło. I wiem, że jeszcze na to jakąś chwilę mamy, ale martwi mnie fakt, że odpieluszanie w wieku 18 miesięcy wypadnie nam w najgorszej porze roku. A tak chciałabym Go tego nauczyć jeszcze przed powrotem do pracy. Oj....

środa, 14 października 2009

GDY PADA PADA PADA...



My dziś śniegu niestety nie mieliśmy :( Za to mieliśmy cały dzień deszcz :(
Z tej okazji zafundowaliśmy sobie wypad do Figloraju. Bardzo się podobało! Julko już na samym wejściu, nawet nie myślał o rozebraniu, tylko wyrywał się i krzyczał w euforii TAM TAM TAM BRUM BRUM!. A później biegał za szalejącymi dziećmi i krzyczał DETI, bo dzieci było tam naprawdę dużo. A Tata krzyczał "Co za szarańcza!!! Ratować Julka!" ;) No było SUPER!!! :D

wtorek, 13 października 2009

TO JA JUŻ WRACAM DO MAMY!

Julko lubi chodzić własnymi scieżkami i często nie ogląda się za siebie. Ganiać go nie lubię, więc wołam, aby wrócił albo zaczekał. No i tak sobie wołam ;) A dziś zaskoczyła me Dziecko obca kobieta propozycją pójścia razem. O co to to nie! :) Zawrót natychmiastowy do Mamy :) I dopiero można z panią porozmawiać, ale oczywiście o BRUM BRUM, BAM BAM i niewinnie się usmiechnąć :)

BAM BAM

Bardzo polubiliśmy dzwony. I dlatego ostatnio w samo południe spotkać nas można właśnie przy takim jednym bijącym. No i BAM BAM jest na sam jego widok :) A u Dziadków z okna można na dzwon popatrzeć. I to jest już oczywiste :)

niedziela, 11 października 2009

RAZOWE ŻÓŁWIKI

Julko robiąc żółwika stuka piąstkami i mówi PACH PACH PACH.
I tak dokładnie zrobił, gdy zobaczył mój wypiek :) No niech Mu będzie :) Najważniejsze, że żółwiki wyszły (choć produkcja szła pod nazwą mniej wyszukaną) i to nawet zjadliwe przez samego takowe mienie im nadającego :D I o dziwo trudno było wytłumaczyć, że są ciepłe i trzeba poczekać. A że naszego "Tadka" do jedzenia zrazić się boimy, więc jeszcze ciepłe zostały nadgryzione. Na zimno też były MNIAM MNIAM. A słonecznik żeby zjeść trzeba go było najpierw wyskubać. Oj dodało to mi skrzydeł do tego typu wypieków. I to, że mogę kontrolować każdy dodawany składnik też bardzo mi odpowiada :D

sobota, 10 października 2009

BYĆ JAK PAPUG


A raczej straszy chłopiec spotkany na placu zabaw, który puszczał bańki ze śliny. Zdając któregoś razu Tacie relację z minionego dnia to było najbardziej emocjonujące i pozostało takie do dziś.

HAMOWAĆ?

Czy pozwolić się rozwijać? Pytania chyba trochę spóźnione. Tato leży na kanapie i za plecami mówi, że coś tam nie wolno, a Mama obok z aparatem ;) Teraz tylko czekać jak dzieła tego niepohamowanego talentu przeniosą się na głębszą wodę. Chyba Ktoś miał rację odkładając malowanie ścian.

piątek, 9 października 2009

JAJA

Od dziś obieranie jaj należy do Julka. Żółtko w całości, więc może być ;)

U SENIORÓW

Dziś na przedpołudniowym spacerze odkryliśmy bardzo zaciszne miejsce. Od pewnego czasu szukałam takiego, w którym mogłabym wysadzić Julka z wózka i pozwolić mu na trochę swobody, a samej pozwolić sobie na ławkę i na zapomnienie o psich kupach. I w tych poszukiwaniach trafiliśmy do parku przy Domu Seniora :). Spokój, dużo zieleni, dużo miejsca do biegania, dużo ławek i jeszcze więcej ... kotów. No tak, gdzie im będzie lepiej :) Babcie z dziadkami pod każdy krzaczek podsuwają im puszeczki. Ale ale! Julko odkrył coś jeszcze - niejedną butelkę po wiśnióweczce ;) I jak się okazało nie mamy jeszcze miejsca, w którym mogłabym przejrzec gazetę, a Julkowi dać wolną rękę. Mimo tego spokój tego miejsca na pewno nas tam jeszcze przyciągnie :)