środa, 21 października 2009

NA DESER NAJLEPSZE...

... CIAAAACHO.

Dobrze, że chociaż owsiane. Na samo wspomnienie o ciastku i paluszkach Julko przełyka ślinę i biegnie do kuchni. Dając mu je do ręki widzę, że sprawiam mu ogromną przyjemność. Ma wtedy słodką minkę i błogie oczka :) Delikatnie łapie je paluszkami i biegnie usiąść, aby w spokoju podelektować się swą zdobyczą. To trochę taka moja deska ratunku, kiedy na nic innego nie mogę namówić. Ale głowy nie tracę i z ilością ciachów przesady nie ma ;). Jedno to już ful wypas dla małego brzuszka. A to coś innego na co namawiać muszę to ostatnio obiady i desery :( Mleko i kaszki nie wymagają jak na razie mojego stawania na głowie. NA SZCZĘŚCIE!!! Owoce to moja obsesja :( Powoli tracę nadzieję, że zobaczę kiedyś Julka gryzącego jabłko, gruszkę... I chyba problemem jest to, że chciałabym aby to KIEDYŚ to było JUTRO, a najlepiej jeszcze DZIŚ.
Czy inne Mamy też bzikują kiedy ich Dzieci nie chcą jeść tego co one by sobie życzyły??? Chyba potrzebuję wsparcia ;).

4 komentarze:

Rodzinkaxl pisze...

Powiem uczciwie - ja bzikuję i czasem się wkurzam, zwłaszcza gdy się nagotuję i wydaje mi się, że to co wyszło jest naprawde całkiem całkiem a oni uciekają gdzie pieprz rośnie. Dodam, że moj mąż w ogóle nie jada zup, więc często kończę jedząc ją sama. I jest mi smutno :( Z owocami jest bardzo różnie - co dziwne - lubią jeść te w dzieciowych słoiczkach /chociaż tyle pociechy ;) / . Zdjęcie Julka - fantastyczne! Pozdrawiam :)

Julko pisze...

Ufff! Jak dobrze wiedzieć, że nie jest się jedyną w tym temacie ;)Pozdrawiam i dziękuję za wsparcie :)

mama Karoliny pisze...

u nas podobnie. mleko i kaszki powiedzmy że zawsze (choć też miewają gorsze dni ale bardzo bardzo rzadko)
zupki były bardzo mile widziane a teraz jedynie na pomidorówkę daje się namówić,
owoce bardzo sporadycznie i wyrywkowo, banany nigdy, przenigdy w życiu, nawet ukryte i przemycane, jabłka z rzadka i najlepiej gdy są w całości ze skórką bo obrane to nie to samo a jak jeszcze pokrojone w drobne części to "sama se je jedz", musy owocowe czasem przejdą.
obiadowo od zawsze i jak na razie na zawsze mięsko i na dobrą sprawę mogłoby nic nie być innego na talerzu. mięsko rządzi!
poza tym jogurty są całkiem ok! ale zdarza się, że nie chce i już!
kanapki - często, z szynką (no bo mięsko!), z pasztecikiem, serkiem żółtym i topionym, z białym - bleee, i najgorsze i niezdrowe dla małego dziecka - parówki, na ciepło, niestety bardzo mile widziane (no bo mięsko!)

Ka pisze...

A ja napisze nie na temat - czyli nie o rzeczach jedzonych lub nie, tylko o tytulowym ciastku.

Bo ja tez czestuje moje dziecko ciastkami - tymi dla maluchow, choc slyszalam, jak inne mamy pogardliwie sie na temat takich wypiekow wypowiadaja.
Mysle jednak, ze "dziecko tez czlowiek" i jemu sie troche slodyczy w zyciu nalezy.

To, co najbardziej lubie, to malutkie pachnace ciasteczkiem raczki!!!