sobota, 28 lutego 2009

MAGICZNIE

Bańki mydlane na chwilę pomogły nam zapomnieć o wielkim katarze i zapchanym małym nosku. Dobra chwila i to jaka - magiczna!



piątek, 27 lutego 2009

JEŹDZIEC



Po okiełznaniu konia maści bliżej nieokreślonej odbywają się rajdy i to nie cwałem, lecz galopem :)

czwartek, 26 lutego 2009

NOWE ZĄBKI

I to dwa od razu :)
Mamy drugą dolną jedyneczkę i górną lewą dwójkę :)
Wypatrywaliśmy górnych jedynek, a dwójka zrobiła nam niespodziankę :) Dolny bliźniak pokazał się spory czas temu, ale w końcu zebrał siły na przebicie.
Ząbki pojawiły się cichutko i wcale nie alarmowały, że idą. Reszta mogłaby wziąć z nich przykład ;)

BO MAMA CZASAMI TEŻ MUSI...

Są pewne sprawy, których odwlec w czasie się nie da ;), np. zrobienie porannej kawki. I wtedy, dla pewności, że moim celem nie stanie się najmniej bezpieczny kąt w domu, mama funduje mi przelot kosmicznym pojazdem. A, że moje zamiłowanie do wszelkich domowych sprzętów jest ogromne, więc na chwilę odpuszczam mamie ;)



wtorek, 24 lutego 2009

KONCERT DŻEMU



Niestety tylko w domowych klimatach.

STOJĘ...

... i oglądam MAMO TO JA.
I wreszcie moje ulubione zakończenie, czyli zabawa Julka z mamą. To mój imiennik, więc troszkę też dlatego tak bardzo go lubię ;)

niedziela, 22 lutego 2009

REMANENT

Rodzice próbują wszystkiego, aby umilić mi te dni zamknięcia w domu i w końcu też wpadli na to, jak zająć mnie czymś dłużej niż na 15 minut. Do tej pory mama myslała, że zbyt duża ilość zabawek "pod ręką" rozproszy moją uwagę, a tu niespodzianka :) Przebierałem, wybierałem, wyciągałem, oglądałem...
Bo dziecko przecież prawo wyboru musi mieć!


sobota, 21 lutego 2009

DUUUŻO LEPIEJ

I to znacznie lepiej!!!! :)))
Powoli wracamy do zdrowych :)
Wczoraj była pani doktor, która osłuchała i nic niepokojącego nie usłyszała :))) Jej zdaniem wychodzimy na prostą. Kaszel ładniejszy (o ile kaszel może być ładny) i nie szczekam już jak piesek ;). Z lekami też radzimy sobie lepiej. Ba! Duuuuuużo lepiej!!! Tylko do wtorku nici ze spacerków. A dziś taaaakie piękne sloneczko. No cóż! Jakoś wytrzymamy ;)
Gołym okiem widać poprawę.
Tak było dwa dni temu :(
Wczoraj powrócił błysk w oku :)

No a tak jest dziś :)))


Na zakończenie Wszystkich pozdrawiam!!!

czwartek, 19 lutego 2009

SZLACHETNE ZDROWIE

We wtorek byłem okazem zdrowia, a w środę obudziłem się z oddechem innym niż zawsze i można było sądzić, że w naszej sypialni skrył się piesek, bo kaszlałem "szczekająco". Mama od razu wiedziała, że dzieje się coś niedobrego :( i, że na pewno nie jest to zabawa w przedrzeźnianie. Rodzice wezwali lekarza, który stwierdził wirusowe zapalenie krtani. Osłuchowo wszystko było dobrze. Dostałem lekarstwa. Pani doktor postraszyła rodziców szpitalem, który byłby wyjściem w przypadku problemów z podawaniem leków. Mama nawet nie chciała i nie chce o tym myśleć. Była pewna, że problemów nie będzie. I tu okazało się, że lekarze jednak trochę o dzieciach wiedzą ;) Pierwsza próba połknięcia wielkiej pokruszonej tablety skończyła się wymiotem i płaczem. Okropna gorycz!!! Przemycenie jej ze słodkim deserkiem też się nie udaje. Jedzenie łyżeczką jest przecież o ustalonych godzinach, więc nie daję się namówić po przebudzeniu na nic innego jak cycuch. Jest ciężko!!!! Rodzice stają na głowach. W ruch poszła strzykawa z maminym mleczkiem. Mama ambitnie wciska mi te świństwa do ostatniego pyłku. Ale jej serce krwawi :(((
Na szczęście jest lepiej. Kaszel męczy rzadziej. Najgorzej jest po przebudzeniu :( Noc nie była zła. Od czasu do czasu kasłałem i babolki zatykały nos, ale gruszka z DisneMarem działały. Mama z gruchą nie rozstaje się, a ja nawet przestałem protestować. W końcu lepsze to niż zapalenie ucha.
Eeeeech! Wracaj zdrówko!!!! Prosimy o kciuki.

wtorek, 17 lutego 2009

BILANS

Czekaliśmy i w końcu się doczekaliśmy :)
Dziś byliśmy na bilansie dziewięciu miesięcy.
Pani doktor była przemiła, jednak ja musiałem mieć chwilkę, aby pozwolić dać się dotknąć. Poprzytulaliśmy się z mamą i już było dobrze. Podczas badania uważnie oglądałem słuchawki i centymetr :) Na wadze siedziałem, a nie leżałem tak jak do tej pory. Ponoć bardzo ładnie radzę sobie z siedzeniem. W ogóle pani doktor mnie wychwaliła :) Moja waga to 8600 g, a mierzę 76 cm. Z badania wyszło, że jestem okazem zdrowia. Ale to tak na oko. A nie na oko wychodzi ciut inaczej.
Na życzenie mamy miałem dziś pobieranie krwi. Nic nie bolało. Było z paluszka i nawet nie poczułem ukłucia. Przyglądałem się uważnie jak pani pielęgniarka wyciskała krew do szklanej rureczki. Mama miała stracha, a niepotrzebnie.
Morfologia pokazała nam, że moich czerwonych krwinek jest odpowiednia liczba, ale nie są wystarczająco duże i dlatego przez najbliższe 3 tygodnie łykam kwas foliowy z witaminą B6. Na szczęście o anemii nie ma mowy. Dobrze, że mama poprosiła o to skierowanie. A pani doktor mówiła, że niepotrzebne.

WSPINACZKI

Stoję!!!
I to na własnych nogach :) Teraz to sprawia najwiekszą radochę. W łóżeczku wychodzi najlepiej.

Jedna ręką też się utrzymam!!! :)))

poniedziałek, 16 lutego 2009

SZNUREK

Zwykły, najzwyklejszy a wzbudza takie zainteresowanie :) Zwłaszcza, gdy można własnoręcznie przyciągnąć nim uciekającego ślimaka :) Opanowane jest to już do perfekcji, a łatwe nie jest, bo ślimak szybki jest ;)




sobota, 14 lutego 2009

KOSZ NA BIELIZNĘ


Mama składała pranie, a tata wpadł na super pomysł. Wycieczka pierwszą klasą :))))
Ps. Nocnik nadal funkcjonuje. Po nocy i przed kapielą to już obowiązkowo, a w ciągu dnia jak się uda. Niech tylko ktoś nie bije brawa!

PRZEDRZEŹNIANIE

Ostatnim hitem jest zabawa właśnie w przedrzeźnianie, a dokładniej w naśladowanie kaszlu. Ktoś kto mnie nie zna mógłby pomyśleć, że jestem chory i potrzebny mi syropek ;) Rodzice rozgryźli to i zorientowali się, że bardzo mnie to bawi. Tak więc dla śmiechu sami udają, że kaszlą, a ja im w tym znakomicie wtóruję :) ŚWIETNA ZABAWA!
Ostatnio na zakupach przemknęła obok nas pani, u której ze zdrowiem nie było najlepiej. No i jak zacząłem tak nie mogłem skończyć.
Strasznie to rozśmiesza rodziców, a ja wtedy kaszlę jeszcze bardziej i robię przy tym kapitalne miny :)Proszą mnie tylko, żebym ich poinformował, gdy nie będzie to na niby.

czwartek, 12 lutego 2009

STEP DANCE

Nie! Ja jeszcze na to się nie piszę. Trochę za trudne kroki ;) Za to mama dziś zrobiła sobie wychodne i właśnie udała się na hasanie na stepie. Chodziła tam jeszcze przed moim pojawieniem się w jej życiu i dziś powróciła do swojego żywiołu. Zastanawiała się czy pójść. No bo przed kąpielą, nie wiadomo czy zdąży i ile jej to zajmie, i czy nie będę marudny, bo nie spałem po obiadku itp. Tata ją namówił i po zapewnieniach, że kocha i szybko wróci w końcu poszła! Wróciła po 1,5 godziny z mega energią i wielkim zadowoleniem. Wróciła i zobaczyła, że wszystko jest OK. Podwieczorek zjedzony i siusiu w nocniku :) Już myśli o następnym wyskoku ;) Chyba było jej to potrzebne.

środa, 11 lutego 2009

JAK KRÓL...

na osobistym tronie :)
Poddani myśleli, że z tronem trzeba będzie oswajać, np. poprzez oglądanie, dotykanie i tłumaczenie. A tu niespodzianka! Zaczęło się od konkretów :) Każde posiedzenie daje efekt i także ten wymagający większego skupienia ;) Król za swoją łaskawość i cierpliwość nagradzany jest gromkimi brawami i muzyczką z tronu. Wydaje się być wtedy bardzo zadowolony :)
Jesteśmy z naszego Króla bardzo dumni!!!

wtorek, 10 lutego 2009

SAMOCHODZIARZ



Jazda na tylnym siedzeniu nie jest tak fascynująca jak za kółkiem :)))

niedziela, 8 lutego 2009

NA ŻYCZENIE :)

Staraliśmy się bardzo spełnić prośbę pokazania pierwszego i jak na razie jedynego ząbka. Jeśli Ktoś ma wątpliwości to dajemy słowo, że na dole po lewej stronie jest NA PEWNO :)

NIEDZIELA

Dziś, jak to zwykle w niedzielę bywa, odwiedziłem babcię, dziadka i prababcię. Zawsze staram się ich czymś zaskoczyć :) Zazwyczaj czymś pozytywnym ;) Na pierwszym planie było PA PA. Na drugim sprężynka. Wszyscy spiewali KÓŁKO GRANIASTE... , a nóżki me szalały i szalały :)
Oj było dużo radości!

I bęęęęęc!
Wpadłem też do wuja i cioci. Ciocia ma w brzuszku dzidziusia. Za miesiąc może już go zobaczę :)
Wujko ma dużo rybek. Razem z mamą szukaliśmy złotej, ale nie chciała nam się pokazać.
Spodobał mi się duży pluszowy zajączek, który czeka na Kubę albo Natalkę.
A na koniec powiedziałem Dzidzi, że nie mogę się jej doczekać. Podpowiedziałem, żeby nie kazała nam na siebie zbyt długo czekać, bo po tej stronie jest o wiele fajniej :) Ciekawe czy mnie posłucha?

piątek, 6 lutego 2009

PA PA



Zaczęło się od oglądania zginających się paluszków u rączki, aż w końcu wyszło i chyba się spodobało.
Po ciągłym pokazywaniu i powtarzaniu jeeeest!!! Choć już traciliśmy nadzieję podobnie jak przy "kosi kosi", z którym nadal walczymy ;)
Śliczne i urocze PA PA lewą rączką.
Pierwsze było z bardzo poważną miną i w pełnym skupieniu do szczeniaczka uczniaczka :)