poniedziałek, 30 listopada 2009

CZAPA CZAPA CZAPA HEJ HEJ HEJ

Taką nazwę ma nowa zabawa. A tytuł to obowiązkowa do niej przyśpiewka. Julko rzuca hasło CZAPA czasem PAPA i zabawę czas zacząć. Ale to jak zazwyczaj bywa przy takich wynalazkach należy do Taty, choć czapa do Mamy. Początki wyglądały całkiem niewinnie bo Julko życzył sobie być ganianym przez Tatę w czapie, a obecna forma hulanki (to stanowczo za delikatnie powiedziane) to próby odlotu w kosmos sprzed lustra, oczywiście w czapie. Ja nie wiem skąd Tato bierze na to siłę!!! Szaleństwo? To też za słabo wyrażone. Julko w siódmym niebie, a Tato z siódmymi potami, ale nie pęka ;). Ubaw na całego! Niestety Tato odmówił zdjęcia w czapie, ale za to Julko zrobił wyjątek i do celów specjalnych czapę od Taty przejął :D


niedziela, 29 listopada 2009

ZALEGŁE URODZINY KINGI

Nie było nas we właściwym czasie, ale dziś odbiliśmy to sobie. I świętowaliśmy podwójnie :) Bo przecież na okrągłą 18-kę Sto Lat też się należy.


Świeczki dmuchane były i to w tylu powtórkach, że zapalający je Wuja nie nadążał.


A te były julkowe. Zamiast 1,5 od razu 2 :).


Poniżej chwila dla Starszych - Dzieci usiadły ;).



SOBOTNIE ROGALIKI

W nowej książce są dzieci robiące z mamą ciasteczka. Jest też wałek do ciasta, którego Julko w prawdziwym wydaniu do wczoraj nie widział. Studiując nową lekturę ta właśnie scenka spodobała się bardzo. No i cóż było robić? Ukręciliśmy kruche rogaliki.


No i Julko wałkował :) szkoda tylko, że nie chciał lepić tych rogali, bo było tego tyle, że nawet Tato z wielkim zapałem wysiadł ;).


A ten widok uradował mnie najbardziej :D. Nie żeby to były jakieś powalające ilości, ale spróbowane zostało, a to już dużo!


czwartek, 26 listopada 2009

TO LUBIMY WSZYSCY

Ale kto nie lubi dobrze zjeść poza domem? :) My bardzo! I to, że Julek też to już pewniak. Pani podgrzała, pani przyniosła, więc czego chcieć więcej. Tyle spaghetti to Julko dawno nie zjadł :D.
A niżej zadowolony i najedzony. Czy odwrotnie? Pewna nie jestem ;) Zdarzała się, że po odmówionym posiłku był uśmiech i siła do radości. Ale jednego pewna jestem - ludzi to Julek lubi :D.


A to widok, który nas trochę zaskoczył. Jeszcze nie czujemy tego klimatu.


środa, 25 listopada 2009

25 LISTOPADA

Dlatego od rana Miśki ściskamy :)


I dobry humor mamy :)


wtorek, 24 listopada 2009

JAK TO U NAS WYGLĄDA?

A co? A zmiana pieluchy. Z jednej strony wolałabym aby to nas już nie dotyczyło, ale z drugiej bardzo to lubię :). To taka chwila, kiedy mogę "dobrać" się do najbardziej całuśnych miejsc ;). Rozebrany choć do połowy Julko dostaje ataku radości i szaleństwa. MAMA TU MAMA TU... i ciągnie moją głowę za włosy. Całuśnik z niego jest wielki :D.Aaaaa! Julko coraz częściej zwraca się do mnie nie MAMA a MAMUNIA (pięknie i wyraźnie), a mnie uginają się wtedy nogi :). To tak, bo zapomniałabym o tym wspomnieć.
No i u nas wygląda to tak jak poniżej. Najpierw chwila cierpliwości. Bywa, że jest niezbędna.


Później wietrzenie nóg :)


I tupot gołych stóp :)


:)
A później przważnie niezadowolenie, gdy na te stopy trzeba coś wciągnąć.

niedziela, 22 listopada 2009

WEEKEND

U Dziadków i małego kotka.
Pysia do zabawy pierwsza.
Tu chyba chciała namówic Julka na chowanego :).


Jednak pierwszego dnia Julek był bardzo ostrożny. Głaskanie, dotykanie - NIE NIE. Powożenie wózkiem dla lalek - TAK, ale wózek niech pcha ktoś inny.
Julek wolał obserwować. Patrzył, przyglądał się i ... I naśladował! Rozczarowany był, gdy nie udało mu się wejść do naprawdę małego pudełka i zamknąć się w nim ;)


Dopiero po takim poranku...


... bariera została przełamana.


Po powrocie do domu wyraźnie zauważyliśmy, że dla Julka ten weekend  z Dziadkami i Pysią też za szybko minął.

piątek, 20 listopada 2009

DRUGI NOWY PLAC ZABAW

Ostatnio odkrywamy nowiuśkie place zabaw. Cieszy mnie to bardzo, bo naprawdę ich u nas brakowało. Jak na razie znaleźliśmy dwa.
A na tym dzisiejszym to nie tylko można było się zmęczyć.


To liczydło bardzo nam się spodobało :)

UŁA Z TORTEM I BALONAMI

Prosto z wczorajszych drugich urodzin Kingi, na których niestety być nie mogliśmy :(. Jednak co się odwlecze...
Z samego rana, kiedy to Julek jeszcze nie zdążył wyjść z łóżka, Wujo jak najlepszy kurier zrobił nam niespodziankę :)))


Kto przywiózł balony? - UŁA, czyli wuja :)

czwartek, 19 listopada 2009

I WSZYSTKO JASNE

W końcu zebrałam myśli, zdecydowałam i plany na najbliższą zimę - wiosnę - lato przedstawiłam osobom najbardziej tym zainteresowanym. I niby wszystko jasne, i miło, i zapewnienia, że się należy, a jednak nastrój trzeba było sobie poprawić i wrócić do normalności. NASZEJ NORMALNOŚCI. I przestać myśleć, że kiedyś przyjdzie inny czas.
Na humor, a może  właśnie dzięki niemu wzięliśmy się za ukręcenie czegoś słodkiego. We dwójkę poszło błyskawicznie. Bo przecież Mama ma Pomagiera :). Część składników do miksera, a reszta do julkowego brzuszka ;). Julek na wrzucanie bakalii i czekoladowch muszelek do miski nie chciał dać się namówić.


I tym sposobem pierwszy raz poznał smak czekolady.


Smakowało!


Parę muszelek jednak zostało i wykończenie należało już tylko do Julka.


I nasze coś słodkiego na ząb wyszło nam szybko, zjadliwie i najważniejsze - smacznie :). A, że skromnie to mniej ważne ;). 


A najważniejsze, że wiemy na czym stoimy!

wtorek, 17 listopada 2009

BEZ DRZEMKI

Dziecko ostatnio zaczęło nam chodzić spać gruuubo po 20, n nawet 21, a raczej bliżej 23. Później śpi do 10 rano , a w ciągu dnia drzemie dwie godziny i to tylko dlatego dwie, bo po tylu jest wybudzane, żeby nie hulało nam prawie do północy. I byłoby Ok, gdyby wszyscy mieli siłę tak hulać, a później mogli odsypiać 12 godzin. I dziś na własną odpowiedzialność przetrzymaliśmy Delikwenta bez drzemania. Normalnie nie pisałabym się na to, ale Tato wcześniej w domu, więc siły podwojone ;). I jak było? A było jakby normalnie. Odliczaliśmy czas do kąpieli, na którą zresztą Julko sam nas zaciągnął ciut wcześniej. I w tejże kąpieli odzyskał siły i jeszcze przez dwie godziny mieliśmy co robić ;). W sumie zasnął o godzinie 21. A więc bez rewelacji. Bo my obstawialiśmy 19.30 ;).
A to jedno z zajęć przetrzymujących.


PORANKI


Ostatnio upływają nam bardzo wesoło :). Niestety za kilka dni Towarzystwo nam odleci :(. Jagódka mówi, że chciałaby zabrać Julka ze sobą :). A ja jestem pewna, że Julek nie chciałby żegnać się z DUDĄ.

NOWY PLAC ZABAW

A na nim najfajniejszy jest piach


i furtka.


niedziela, 15 listopada 2009

CZTERY ŚWIECZKI NA TORCIE

Nie tyle na tort co na te świeczki Julko czekał od paru dni. Bo przez ostatnie dni opowiadaliśmy mu o przyszłych urodzinach Jagódki.  A zaczęło się od prezentu, który tym razem nie był dla samego wieeeelce zainteresowanego, i z którym to faktem Julko dzielnie pogodził się. Siadał przy nim, oglądał, powtarzał JA -DOOO-DA i dmuchał buzią (dokładnie tak jak dmucha się świeczki) :) .
I, gdy już tort był i były świeczki, i było Sto Lat i Goście Julek był bacznie obserwujący i trochę jakby zaskoczony całym wydarzeniem. Ale jak tu nie być zaskoczonym jeśli pół godziny wcześniej zostało się wybudzonym z drzemki.


Potrzebna więc była chwila przy Mamie na oswojenie się z Towarzystwem,


a po chwili Mama już nie nadążała za swym Dzieckiem :).


Zabawa była tak przednia, a najmłodszy jej uczestnik tak rozbawiony i zadowolony, że wyszedł z niej ostatni :).
Poniżej Jubilatka ze swą Mamą. I z tego miejsca pozdrawiamy Tatę Jarka :), którego wczoraj bardzo brakowało.


piątek, 13 listopada 2009

I ZNÓW PO 22.00

Wczoraj drugi późny wieczór we trójkę. Do 22 nawet nie było ziewnięcia.  Uciążliwe to bardzo jak na razie nie jest, tyle, że trzeba przestawić lekko wieczorny program. Tak też wczoraj była zabawa cieniami :)


I szykuję się już na dziś, bo jak sie budzi o 9.30, a później drzemie ponad dwie godziny (minutę temu minęły właśnie dwie), to nic dziwnego, że o 20.30 to dopiero się rozkręca. Ciekawe co na to Tata? 

DASZ GRYZA?

NIEEEEEE!!! :))))
Zabawa pełen odjazd :).



To, że Julek buły lubi, wie już nawet pani z osiedlowego sklepu z pieczywem :). I dziś kupując chleb Julek dostał w bonusie oczywiście bułę. Za rogiem próbowałam mu ją delikatnie odebrać bo wracaliśmy wlaśnie do domu na obiad. A wiadomo - kęs buły i zupę mogę zjeść sobie sama. Ale miałam z tym mały problem. Julko buły nie oddał mówiąc, że BUBA PAMA. No tak, bułkę dostał od Pani, więc jak mogę mu ją zabierać. Na szczęście zupa zjedzona i to w ilości cieszącej mnie ogromnie :))). A od jutra po chleb chodzimy wcześniej, bo przecież nie co dzień jest zupa dyniowa.

środa, 11 listopada 2009

21.55

Normalnie o tej godzinie Dziecko śpi. Ale nie dziś. Dziś wszystko inaczej. No a jak też spać można jak dają wodę, a chce się czegoś konkretniejszego. Julko jak nakręcony woła PUPU NIE, MNIAM MNIAM!!! I jasne jest, że nie chce pić wody tylko mleko.
A co robi Dziecko kiedy Mama robi mleko? Dziecko w skowronkach ogląda co wisi na lodówce. A co robi Mama kiedy woda sie gotuje? Mama robi zdjecia ;) I zastanawia się czy to mleko to nie była zmyła. Ale nie!
 


NA RYBY TO NAJLEPIEJ W TOWARZYSTWIE


 Bardzo lubimy takie wspólne połowy :D

wtorek, 10 listopada 2009

PONOĆ TO PO MAMIE

Czyli utrudnianie sobie życia. I chyba nie mogę się z tym nie zgodzić :/.
Po moście czy pod przejazdem koniecznie musi przejechać samochód, który oczywiście się do tego nie nadaje. Julko łapie za największy mimo, że pod ręką ma całe mnóstwo mniejszych.
Do wiaderka z klockami TRZEBA wrzucić trójkąt w za mały otwór. Choć tu mu się nie dziwię, bo otwór jest właśnie dla trójkąta. I przy tym zawsze przeklinamy producenta!
A dziś pojawił się kolejny problem. Za małe garaże! Mniejszymi autkami nawet nie chciał wjeżdżać.
Ech! Może z czasem się to zmieni, bo za łatwo w życiu z takim charakterkiem to nie jest ;).



TEN ERNIE TO FAJNY KOLEŚ JEST :)


Teraz do zasypiania już nie jest brany BU. No tak, bo przecież Ernie bez Berta miałby z tym pewnie problem ;).

niedziela, 8 listopada 2009

NAJMŁODSZY W PIASKOWNICY

Julkowi kopanie dołu nie przeszło. I nasze tłumaczenia, że nie, bo zimno, mokro i trzeba czekać do wiosny, dają tyle, że widząc piasek krzyczy DÓŁ NIE! DÓŁ NIE! DÓŁ NIE!, ale i tak trzeba wejść i choć butami pogrzebać ;)
Dziś pogoda cudna! A do tego w piaskownicy spotkaliśmy Jagodę i Jasia . Wymarzone towarzystwo :).


I dół oczywiście też był :). Jasiek wykopał go specjalnie dla Julka :D. I pewnie tym zasłużył sobie na wołanie po imieniu. JAAAAAA to nikt inny jak Jaś :). Bo Jagódka to nadal JADODA. Wyraźnie i często :).


W piaskownicy najmłodszy, ale w drodze powrotnej do domu już nie.


Chłopaki bardzo ostrożnie wieźli śpiącą Małgosię. Opowiadane o tym było do końca dnia :).


A poniżej widok bardzo rzadki. Spokojnie, za rękę i tam gdzie chcą rodzice - MA-RZE-NIE ;). No chyba, że już się siły nie ma i w głowie tylko obiad i drzemka. Świeże powietrze dobrze działa na naszego Tadka :D.


Cudny był ten niedzielny spacer :).