sobota, 29 maja 2010

JEST TORT

I jest urodzinowy prezent w postaci antybiotyku :(.
Impreza odwołana.
Dzieci nie będzie.
Ale czekamy na najbliższych.
Ach ten maj!!!!!! No nie lubi nas :(.

czwartek, 27 maja 2010

ŻEBY NIE BYŁO...

... że całe dnie tylko na tym sedesie.


Tata na AC/DC, a my na kałużach.
PS. Właśnie dostałam telefon, że koncert był świetny.

OSTATNIE 4 DNI

Mam wrażenie, że mijają nam tylko tak:

Raz wydaje mi się, że idzie ku dobremu, a innym razem tracę nadzieje.
Nie jest łatwo. Na niczym innym nie mogę się skupić.
Babcia powiedziała, że zawzięłam się i ostro mnie w tym wspiera. I tylko dzięki Niej przy dzisiejszym moim kryzysie nie wróciliśmy do pieluchy.
Kurcze! To naprawdę nie takie hop siup!!!

JEDEN ROWER

I ich dwóch :)
Tato miał tu niewiele do powiedzenia ;).

wtorek, 25 maja 2010

TATA BĘDZIE DUMNY

To właśnie powtarzał Julek kiedy wspólnie wyklejaliśmy ten samochód :)

Bardzo lubi kiedy mu mówimy, że jestesmy z niego dumni. Sam jest wtedy dumny i ma bardzo poważną minę :). A my uwielbiamy mu to mówić.
A ja byłam zaskoczona jak pięknie naklejał podawane przeze mnie paski i kulki plasteliny wzdłuż lini. Robił to nadzwyczaj dokładnie.
Kierowcę i pasażerów dołożył sam. W rysowanych samochodach nigdy nie może ich zabraknąć.

Rozmowa przed drzemką:
-MAMO KTO DZWONIŁ? NO POWIEDZ.
-Tata. Już wraca z pracy.
-O NIE! TATA POWIE ALE BAŁAGAN!
;)

poniedziałek, 24 maja 2010

ZABRAKŁO SUCHYCH


Po niecałej godzinie. Albo i pół!
Trzeba będzie się lepiej zaopatrzyć ;).
Ale najważniejsze, że po pierwszym dniu coś tam w główce świta.
Jest reakcja na mokro!!!!!!
A ja nie wiem ile razy dziś powiedziałam "Pamietaj, że nie masz pieluszki". I nie mam siły ;).
Pocieszam się, że jutro będzie pewnie gorzej. Byle tylko się nie poddać, bo ta pielucha to naprawdę wygoda psychiczna.
A te majteczki mnie rozczulają :). A jeszcze bardziej na pupci :).

NIE MOGŁOBY TO TAK BYĆ...

... żeby na dobre zaświeciło słońce i żeby w końcu zapomnieć o deszczu i nadmiarze wody????!!!
... żeby można bylo spędzać czas na świeżym powietrzu?

... żeby pół dnia biegać za kotem u Babci i Dziadka?

Mogłoby! Bo wtedy jest nam tak dobrze ...

Weekend byl piękny. Teraz patrzę na lejący się deszcz po oknach. To nie pada, to leje!

piątek, 21 maja 2010

POJECHALIŚMY ZOBACZYĆ

Takiej Warty Julko jeszcze nie widział. ILE WODY! NIE MA KACZUSZEK! Przeżywał bardzo.

A później zachwycony był widokiem kajakarzy. Podobali się!!!
Gdy zniknęli z oczu pytał GDZIE JEST PAN OD WODY? Fajnie to sobie skombinował :)
A gdy jeden z nich podpłynął i wyszedł na brzeg Julko wołał PAN GOŁA STOPA! ;)

PYTANIA

MAMO! CO TEN PAN ROBI?
MAMO! GDZIE POSZEDŁ PAN?
I nie wystarczy jedno pytanie i jedna odpowiedź. Pytać można bez końca o jedno i to samo. I tak głośno, że bywa, iż sam obiekt zainteresowania wyjaśnia co robi i gdzie idzie ;).
A ulubione to: MAMO/TATO CO TY OBISZ? DO CZEGO TO JEST? - wydaje mi się, że padają setki razy na dzień ;).
Wygląda na to, że zaczęlismy etap pytań.


PS. A dziś za jadącym Julkiem ciężko było nadążyć. Zwłaszcza, gdy w pobliżu była kałuża.

czwartek, 20 maja 2010

MAMY TATĘ I MAMY BEZ

Patrzyli sobie w oczy i jedli słonecznik :). Tato musiał być cały dla Julka - tylko i wyłącznie.

Korzystając z chwili szczęścia swoich Panów zrobiłam sobie chwilę dla siebie. Wróciłam do domu z bzem :). Nareszcie jest w naszym wazonie! :)

SZYBKIE CIASTKA


Szybko sie robią i szybko znikają. Przynajmniej u nas ;). Przepis stąd :).
Ja robiłam je równocześnie przygotowując kolację i sama nie mogłam uwierzyć jakie proste i jakie dobre :))). Świetne do kawy! Do części ciasta dodałam kakao. Wyszły też świetne! Aha - i dodałam mniej cukru (to z myślą o Tacie Julka :)).
Polecam!

wtorek, 18 maja 2010

SŁUCHAMY

http://www.youtube.com/watch?v=VILWkqlQLWk
Ta wersja najbardziej spodobała się Julkowi :).

I cieszymy się ciut wcześniejszym prezentem urodzinowym od Babci i Dziadka :). ALE ZABAWA! krzyczy Julko i robi zjazd za zjazdem :). Dziadki trafili nam z rozrywką, bo inaczej to ten deszcz znacznie gorzej znosilibyśmy.

I jeszcze do jutra czekamy na Tatę. Tak! Leje, a my trzy dni sami :(.

niedziela, 16 maja 2010

PIRAT W PORCIE

Od rana było wspominanie dnia wczorajszego. I koniecznie trzeba było zbudować port :). Czyli, że się podobało :))))

Stąd ciężko było odejść.

No i wszyscy mieli to co lubią :).


My nie widzieliśmy, ale z relacji Julka wiemy, że był tam PAMOCHÓD I TAKTOJ.
I jeszcze po cichu cieszymy się, że choroba lokomocyjna minęła. Byłoby tak cudnie, że aż trudne to do wyobrażenia :))).

piątek, 14 maja 2010

TO DZIAŁA!

Za mamę, za tatę, za babcię...
Nie sądziłam, że taki chwyt podziała ;). Szczerze to mnie samej mało się podoba.
Ale Babcia wypróbowała pierwsza.
I ku mojemu zdziwieniu ta wyliczanka przypadła Julkowi do gustu :). I co najważniejsze główny cel dzięki niej jest osiągany :))). A więc bywa, że wyliczamy.
Czasami już brakuje osób i wtedy pojawia się pan sąsiad, Clifford, Cleo, Olinek (ostatnim hitem jest właśnie Olinek) :).
Ach te sposoby! Dobrze, że są! :)
Tfu, tfu, tfu!!! Odpukuję!!!!! 

czwartek, 13 maja 2010

PLASTUSIOWY BRUM

Julko niecierpliwie przekładał strony w "Plastusiowym pamiętniku" szukając tej jednej. Tej, na której jest plastusiowy samochód.
Nie pozostało nam nic innego jak naszemu Plastusiowy też taki sprawić. Plastuś u nas już od dawna (dlatego taki ciut zdeformowany przez małe rączki ;)), a od dziś ma własny pojazd :).

wtorek, 11 maja 2010

TATA, MAMA I JULECZEK

Ostatnio mamy etap "Taty, Mamy i Juleczka". Tak właśnie Julek nazywa wszystko co jest duże, mniejsze i najmniejsze.
Mały wróbelek to JULECZEK. Zawsze musimy wypatrzeć mu rodziców. I zazwyczaj bywają to wrony lub gołębie. Koniecznie muszą być większe.
A oto dzisiejsza nasza rodzinka:



Julko przybiegł do mnie z najmniejszym i mówi: TAKI MAJUTKI JULECZEK. NIE MA MAMY I TATY.
Szukając słyszałam: ZNAJDZIEMY, NIE MAJTW SIĘ :).
No i znaleźliśmy :).

CODZIENNA KONTROLA

SĄ! MAMO SĄ! PANOWIE! Bywa, że są też PANIE I PANOWIE. 
Co prawda żadnej pani ani na jednej, ani na drugiej, ani też na trzeciej budowie nie widziałam, ale niech będzie, bo bardzo lubię to PANIE I PANOWIE :).
Tak! Z jednej strony mamy widok na trzy budowy. Na szczęście mało głośne - już i jak na razie. Dla Julka ten widok to jak najbardziej, dla mnie niekoniecznie. Choc kiedyś pewnie raziłby mnie bardziej.

poniedziałek, 10 maja 2010

PORANEK

Zaświeciło słońce, kaszel wywołujący wymioty ustępuje (tfu tfu!-potworne!!!!-tfu tfu!), więc dlaczego nie obudzić się w deszczu baniek :).

sobota, 8 maja 2010

SKROMNIE

Tak dziś świętujemy. Skromnie ale cudnie :). Julko z cudnie słodkim buziakiem wręczył mi prezent i powiedział PLOSIE MAMO, TO DLA CIEBIE :)))))).

No a rzecz jasna, że jak święto w domu to wiadomo dla kogo też obowiązkowy prezent :). To też nagroda za ostatnie dni. Teraz jesteśmy pod panowaniem króla, królowej i ... smoka ;). 

A najważniejsze, że powoli dochodzimy do siebie.

A imprezę jeszcze sobie odbijemy ;).

czwartek, 6 maja 2010

WSZYSCY ŚPIĄ...

... bo chorują :(.


Moje chorowanie w maju to już tradycja od 30-stu lat.  Dokładnie co roku. Pewnie Julkowi tę tradycję sprzedałam :(. Biedak dostawał antybiotyk już za życia płodowego. Teraz też się męczy. Próbujemy jak na razie wyjść z tego delikatniejszymi sposobami, ale po dzisiejszym wieczorze myślę, że tak łatwo to nie przejdzie.
Ach ten maj! A ja tak go lubię. Tyle mamy w nim do świętowania. Dlatego musimy sie kurować, choć na moje urodziny to na pewno nie zdążymy :(. Dobrze, że do 29. jeszcze trochę jest.

wtorek, 4 maja 2010

CO TA MAMA KUPIŁA?

Tak właśnie podsumował Julek butelkę wody ;).
Oglądał ją długo i powtarzał kilka razy CO TA MAMA KUPIŁA :)
Później wziął się za picie. Bo pić wodę to mógłby bez końca. Pewnie po tym poście to się zmieni. Tfu tfu!!!


A nie w temacie wody to chorujemy :(. A dokładniej Julek, choć jak Julek to i ja :(. W nocy pojawił się katar i 38 z hakiem. Długi weekend nam nie posłużył.
A dla rozweselenia (bo z Babcią ubaw dobry dziś miałyśmy z Julka):
Chcesz zupę? - NIE MAM POJĘCIA.
Mimo zawalonego nosa humor dopisuje. Mam nadzieję, że po drzemce nie będzie gorzej.

poniedziałek, 3 maja 2010

NOWY ZALICZONY

Byliśmy, zobaczyliśmy, pobiegaliśmy. A na koniec w szatni Julko podsumował - ALE FAJNIE BYŁO! ALE BYŁA ZABAWA :).
Na samiutką górę wspiął się sam, wiec mam nadzieję, że lęku wysokości nie odziedziczył.

niedziela, 2 maja 2010

SEZON OTWARTY

Jest mój ulubiony miesiąc, więc nie mogło być inaczej i wczoraj odkurzyliśmy rowery. Nie mogłam się tego doczekać. Wcześniej brakowało czasu i okazji, ale 1. maja to rowerowa tradycja.
Julek dał się namówić na kask :) W sklepie chętny był i to bardzo, a w domu powtarzał NIE LUBIE, NIE PASUJE, ZA MAŁY, ZA DUZY ;) Siedząc na rowerze chyba o nim zapomniał. 


KAŁUŻE


Trzeba pomyśleć o kaloszach żeby awaryjnie znów nie pędzić do domu. A ile śmiechu przy tym pędzie było! :D.