czwartek, 27 maja 2010

OSTATNIE 4 DNI

Mam wrażenie, że mijają nam tylko tak:

Raz wydaje mi się, że idzie ku dobremu, a innym razem tracę nadzieje.
Nie jest łatwo. Na niczym innym nie mogę się skupić.
Babcia powiedziała, że zawzięłam się i ostro mnie w tym wspiera. I tylko dzięki Niej przy dzisiejszym moim kryzysie nie wróciliśmy do pieluchy.
Kurcze! To naprawdę nie takie hop siup!!!

5 komentarzy:

Mama Pszczółek pisze...

Bądź dzielna i nie poddawaj się - w końcu jesteś naszą inspiracją do działań "nocnikowych"!:o)) Nawiasem mówiąc taki dwulatek siedzący na toalecie...wygląda znacznie poważniej!:o) pozdrawiamy i cały czas kciuki trzymamy!

Julko pisze...

Dziękuję!!! :)))
Trzymajcie mocno :).
Dziś wieczorem zobaczyłam światełko w tunelu po tym jak Julek podszedł do mnie i powiedział: MAMO NA NOCNIK. Co prawda zawołał po czasie ale i tak sił mi doszło.
Jeszcze raz dziękuje i miło mi strasznie, że mam Wasze wsparcie :).

Catherine pisze...

Ja zaczęłam sadzać mojego synka jak miał 1,5 roczku (teraz ma 2 latka) i tak samo jak Tobie wydawało mi się że cały dzień nic innego nie robimy. Jak budziłam się rano to myślałam sobie "o boże znowu to samo cały dzień, nie dam rady" ale nie poddałam się i opłaciło się;)teraz ładnie woła i dawno już nie wiem co to pieluchy ;) musisz wytrzymać!!! :)Tomuś zaczął wołać po dwóch miesiącach od pierwszych prób. 3mam kiucki;)

Julko pisze...

Catherine - dziękuję! Dwa miesiące to długi okres, ale tak jak piszesz warto było.

pa_ulinka pisze...

Napewno dasz radę wytrzymać ten ciężki dla Was okres:) jestem z Wami :)