czwartek, 19 listopada 2009

I WSZYSTKO JASNE

W końcu zebrałam myśli, zdecydowałam i plany na najbliższą zimę - wiosnę - lato przedstawiłam osobom najbardziej tym zainteresowanym. I niby wszystko jasne, i miło, i zapewnienia, że się należy, a jednak nastrój trzeba było sobie poprawić i wrócić do normalności. NASZEJ NORMALNOŚCI. I przestać myśleć, że kiedyś przyjdzie inny czas.
Na humor, a może  właśnie dzięki niemu wzięliśmy się za ukręcenie czegoś słodkiego. We dwójkę poszło błyskawicznie. Bo przecież Mama ma Pomagiera :). Część składników do miksera, a reszta do julkowego brzuszka ;). Julek na wrzucanie bakalii i czekoladowch muszelek do miski nie chciał dać się namówić.


I tym sposobem pierwszy raz poznał smak czekolady.


Smakowało!


Parę muszelek jednak zostało i wykończenie należało już tylko do Julka.


I nasze coś słodkiego na ząb wyszło nam szybko, zjadliwie i najważniejsze - smacznie :). A, że skromnie to mniej ważne ;). 


A najważniejsze, że wiemy na czym stoimy!

4 komentarze:

Mama Pszczółek pisze...

te Wasze słodkości wyglądają prze-apetycznie aż mi się samej zachciało coś dobrego upichcić! a tak w ogóle to na czym stoicie? domyślam się, ze te przemyślenia są związane z ewentualnym powrotem Mamusi do pracy?

Julko pisze...

A ja ciągle myslę o zrobieniu Waszych rogalików :)
Stanęliśmy na tym, że Mama jeszcze się trochę poobija ;):)))))

Mama Pszczółek pisze...

To Ty Mama nie myśl tylko rób ;o) A z tej decyzji o pozostaniu w domku to Julek się pewnie najbardziej ucieszył! będzie dalej z Mamusią... Fajnie masz Julek!

mama FiK pisze...

no tak tajemniczej mamy, to ja jeszcze nie potkałam! czytam z zapartym tchem o decyzjach i... nic! ciasto ciastem (zazdroszczę!), ale żeby w komentarzach musieć szukać dobrych nowin?? ;-)
gratuluję decyzji!