niedziela, 11 października 2009

RAZOWE ŻÓŁWIKI

Julko robiąc żółwika stuka piąstkami i mówi PACH PACH PACH.
I tak dokładnie zrobił, gdy zobaczył mój wypiek :) No niech Mu będzie :) Najważniejsze, że żółwiki wyszły (choć produkcja szła pod nazwą mniej wyszukaną) i to nawet zjadliwe przez samego takowe mienie im nadającego :D I o dziwo trudno było wytłumaczyć, że są ciepłe i trzeba poczekać. A że naszego "Tadka" do jedzenia zrazić się boimy, więc jeszcze ciepłe zostały nadgryzione. Na zimno też były MNIAM MNIAM. A słonecznik żeby zjeść trzeba go było najpierw wyskubać. Oj dodało to mi skrzydeł do tego typu wypieków. I to, że mogę kontrolować każdy dodawany składnik też bardzo mi odpowiada :D

6 komentarzy:

Mama Pszczółek pisze...

domowe wypieki i wcinanie jeszcze gorącej produkcji-bezcenne! na zdrówko :o)

Anonimowy pisze...

wygląda smakowicie! a co to? tak konkretnie proszę - z czasem i temperaturą :-)
mama Kuby

Tlingit pisze...

wyglądają rzeczywiście świetnie i dołączę do poprzedniczki z prośbą o zdradzenie szczegółów :)

Julko pisze...

Ja rzadko piekąca, bo często coś schrzaniąca, ale tym razem zadowolona z siebie moge polecić :)
http://mojewypieki.blox.pl/2008/07/Razowe-muffiny-z-brzoskwiniami-i-slonecznikiem.html
Zamiast brzoskwiń z puszki dodałam świeże śliwki, cukru połowę a na koniec ciasto rozcieńczyłam odrobina mleka. :)PYCHA!

Anett pisze...

mniam, mniam. Pocztą da się wysłać? ;-)

Magda pisze...

ja też je lubię.
zna się chłopak :)