czwartek, 23 października 2008

NADOPIEKUŃCZOŚĆ

Moi rodzice mają bardzo powazny problem związany ściśle ze mną. Mianowicie nie lubią oddawać mnie w niczyje ręce. Dosłownie! Twierdzą, że Julko to nie zabawka i na pewno przeżywa stres w związku z noszeniem przez obcych. A przecież babcie i dziadkowie to nie obcy! Bo nie mówię tu o różnych ciociach, które chętnie potarmosiłyby mnie. Jak tylko nadarza się ku temu okazja, rodzice szukają wykrętów aby mi tego oszczędzić. Tylko czasami brakuje argumentów, a i ludzie są upierdliwi. Muszę przyznać, ze wcześniej rzeczywiście przezywałem duzy stres, gdy trafiałem do obcych. Pamiętam szpital po narodzinach i panie pielęgniarki, które zabierały mnie od mamy na kąpanie, ważenie lub do badania. To zawsze kończyło się płaczem. Przewrazlwieni rodzice tak mnie chronili, że w babcine objęcia trafiłem około drugiego miesiąca.
Jednak ostatnio, chyba po chrzcinach (tu był największy przełom), nie przeszkadza mi to już tak bardzo i rodzice też już troszkę odpuścili, choć tak nie do końca. Zauwazyli, ze nie ma tragedii z nadmiaru wrazeń. Tak więc ręce babć są na porządku dziennym, a wczoraj nawet wylądowałem u dziadka Kazimierza. Chyba był bardzo szczęśliwy! Tylko w tym przypadku to dziadko wcześniej miał opory. Zwyczajnie bał się. Mama oczywiście osaczyła nas jak lwica, patrzyła w moje oczy, ale przerażenia w nich nie ujrzała i z opanowaniem czekała, aż dziadek się zmęczy i sam podda. I nie trwało to długo. Szybko wróciłem do mamy :) Dziadko pochwalił się tą naszą bliskością innym i tak dziś byłem na rękach prababci. Chciała osobiście poczuć moją wagę, która przecież do lekkich nie należy ;) Niestety trwało to bardzo króciutko, bo to przecież prababcia.

I w ten sposób wymykam się rodzicom spod kontroli ;) Moze są trochę przewrażliwieni i nadopiekuńczy, ale bardzo ich za to kocham!!!
A czy moje oczy mówią, że u babci jest źle? :)))

Brak komentarzy: