sobota, 19 września 2009

DZIEŃ ŚPIOCHA

Z domu wyszliśmy już wczoraj. Szkoda nam tych resztek lata, a i lekarz powiedział, że można :) Więc na dziś mieliśmy plan.
Ale miej tu człowieku plan. Dziś absolutnie nie dało się.
Po pierwsze sobota i planowane było dłuższe spanie. No i pobudka 6.15. W tygodniu przed 8.00 nie wstajemy, my tzn. Julko i Mama.
Sobota, Tato w domu, więc po śniadaniu wypad za miasto. I to też były tylko plany, bo tyle co ruszyliśmy to już mieliśmy Śpiocha w samochodzie. A wtedy, gdy na spaniu w czasie jazdy bardzo zależy to zazwyczaj są problemy.
Kolejny plan to zanieść Śpiocha do domu, położyć do łóżeczka i ... Tu było wiele planów! Położyliśmy, przykryliśmy i na palcach z pokoju wyszliśmy. A Śpioch roześmiany od ucha do ucha nawołuje MAMA, TATA i wygląda jak obudzony po całej nocy przespanej. Humor dopisywał iście :)
Dalej bezplanowo był DZIADZIA (to zaplanował już Julko) i plac zabaw, z którego do domu na obiad nie można było wyciągnąć. Więc obiad wg planu też nie przeszedł. Planowanej drzemki też nie było. I ochoty na zakupy też zabrakło. Bo zmęczenie zaczynało brać. To i kolejny plan nie wypalił, bo trzeba było odespać. Więc o spotkaniu z Kubusiem Julko został niestety tylko poinformowany po przebudzeniu.
O planach na jutro chyba lepiej nie mysleć ;)

1 komentarz:

Mama Pszczółek pisze...

Planowanie? hmmmm... a co to takiego?;o) my już też nic nie planujemy bo cokolwiek próbujemy zaplanować wszystko bierze w łep! pozdrawiamy serdecznie z naszego domowego szpitala ;o)