wtorek, 28 września 2010

FOTOWSPOMNIENIE NIEDZIELI

Kiedy to była jeszcze piękna pogoda, była Babcia, był Dziadek, Tata i była Mama 24h na dobę, i kiedy to Julko nie znał uczucia stresu na hasło "Mama idzie do pracy". Od dłuższego czasu miał tłumaczone, że będę wychodzić z domu na dłużej, że na tak długo jak Tata i wtedy jeszcze godził się z tym. A od wczoraj świat Julka wywraca się do góry nogami :(. I mój również :(. Taty nie ma i nie będzie przez najbleższe dwa tygodnie (i prawdopodobnie to powoduje taką reakcję na moje znikanie, bo przecież wcześniej wychodziłam i było OK), po przebudzeniu nie ma Mamy tylko jest Babcia, i jest smutek. A co będzie w piątek, kiedy to nie wyjdę do kosmetyczki na dwie godziny, tylko będę musiała zostawić śpiące jeszcze Dziecko i wybyć na 8 godzin? Serce mi pęknie! :( Babcia mówi, że będzie dobrze, ale wiem, że Jej też serce pęka, kiedy Julek stoi pod drzwiami i pyta się GDZIE JEST MOJA MAMUNIA?, i kiedy wszystko jest na NIE. :(

4 komentarze:

Unknown pisze...

praca od 1 października?
u mnie to samo. i cholernie się boję. jak logistycznie zaplanować mam to wszystko, przecież tyleeee czasu siedziałam w domu, co będzie w razie choroby juniora, przecież nowemu pracodawcy muszę się pokazać z jak lajlepszej strony a nie biorąc l4 i mnóstwo innch obaw. a ta praca "nowa" to taka wyczekiwana była...

mama FiK pisze...

o losie! wracasz do pracy?? wiem, powinnam tu słać wyrazy wsparcia, ale... na razie jeszcze poprzeżywam... jestem zaskoczona. choć pewnie mniej niż Julko... ech...
wiem, że on da sobie radę, być może wyjdzie mu to nawet na dobre, za mamę trzymam kciuki, za mamę!

Magda pisze...

Madziu, jestem z Wami myślami.
Przeglądałam sentymentalnie Twojego bloga i wiesz co mi rzuciło się w oczy jako pierwsze? - że dzięki Tobie Julko nauczył się jak pięknie można spędzać czas, jak wiele jest sposobów, by zająć myśli i dłonie, i by godziny mijały niepostrzeżenie. Nie raz czekaliście na Tatusia i proponowałaś mu wtedy zabawy - teraz On będzie umiał tę wiedzę wykorzystać. Jestem pewna, że gdzieś w Jego rozumieniu świata jest ta głęboka pewność, że rodzice wracają, że czasem trzeba tylko pobawić się kilka razy, a usłyszy się pukanie do drzwi. Będzie z nim Babcia, która kocha go całym sercem - jestem pewna, że choć Jej też się będzie serce krajało, będzie go cudnie zajmować, wspierać i pomagać mu przez to przejść najłagodniej jak się tylko da. Zaraz też bedzie weekend - wierzę, że to też pomoże. Jestem z Wami myślami.

Julko pisze...

Dziękuję Dziewczyny za wsparcie. Człowiek się wyżali i od razu lżej się robi.
Dziś trochę lepiej - i z Julkiem i ze mną :).
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!