sobota, 16 stycznia 2010

DO DUMU

Czy jak kto woli DO DÓMU. To ostatnio często słychać z ust Julka. Wszędzie dobrze byle nie za długo, bo wiadomo gdzie najlepiej ( aha, najlepiej też jest u Dziadków). I tak sobie myślimy, że rośnie domator jak nic.  To mnie akurat nie dziwi bo przecież cechy charakteru też się dziedziczy. I wcale nie mam tu siebie na myśli ;)
Na ostatnich zakupach też szybko poajwiło się DO... . Oj to już było słychać w samochodzie. I żeby nie było, że tak Julka ciągamy i męczymy, to wiekszość czasu spędziliśmy na placu zabaw. I  tam powrót do domu już nie był tak upragniony.


Strasznie kolorowo wyszło, więc niżej coś dla złagodzenia tej ferii barw.


Brak komentarzy: