wtorek, 25 sierpnia 2009

Z MICHALINĄ NA LODACH


Kto na lodach, a kto na suchych waflach to nie ważne ;) Grunt, że miło było!
Nie wspominałam, a chyba powinnam, że julkowa dieta dawno już zapomniana. Od miesiąca nie boimy się juz, że ktoś poczęstuje Julka glutenem :))) Choć pewnie wkurzać będzie nas to nadal. Zaczęło się od wyników badań. Okazało się, że o żadnej alergii, albo o innej strasznej chorobie (nazwy nawet nie chcę wymieniać) mowy nie ma! To co było to prawdopodobnie chwilowa nietolerancja, która jak zostało sprawdzone minęła :) I tak małymi kroczkami doszliśmy do ponownego spożywania buł, poznaliśmy nabiał, który wsuwany jest z predkościa światła ;), a Bebilon Pepti zamieniliśmy na Junior. I jest OK! :) HURRRRAAA!!!

4 komentarze:

mama FiK pisze...

wow, jakie zmiany! mam na myśli po pierwsze zdjęcie w nagłówku bloga, a po drugie kwestię diety! brawo!
u nas jest tak, że na razie ja, mama, zrobiłam sobie wakacje od diety, do której być może wrócę we wrześniu.

Mama Pszczółek pisze...

lody z Sexy Girl + koniec diety! WOW!
a zdjęcie w nagłówku fajniste,w pierwszej chwili pomyślałam, że pomyliły mi się blogi ;o)

Julko pisze...

Miło, że zdjęcie się podoba.
Mamo Gucia teraz widzę, że tytuł posta mógł wyglądać inaczej ;)

Anett pisze...

super, że się wam udało zakończyć tę drakońską dietkę. Zazdroszczę tego nabiału:-)