niedziela, 20 czerwca 2010

CHRZCINY FILIPA


Julko czekał na tę imprezę. Wiedział, że będzie najpierw kościół, a później dzieci, zabawa i Wuja Tomek. Tak! Na spotkanie z Wujem Tomkiem czekał chyba najbardziej :). Aż się doczekał. Mimo zmęczenia tryskał szczęściem. Na wejściu skonfiskował największy prezent i praktycznie z niego nie wychodził.
Słowa Taty: "Szczęśliwy jestem kiedy widzę tak zadowolonego Julka". :) To prawda!
Tylko ja byłabym jeszcze bardziej szczęśliwa gdyby to zadowolenie dało czas Julkowi na normalne wysikanie się. Tego zabrakło. Przypominałam, pytałam, był nocnik i trawa też - i totalna blokada, brak skupienia. Dobrze, że wzięliśmy "wór" spodni i majtek ;). Bo o powrocie do pieluch nie ma mowy! Nawet na specjalne okazje!
Na szczęście w domu nastąpiło odblokowanie.
Jaki morał? Obsikana impreza to impreza udana ;).

Brak komentarzy: