czwartek, 22 stycznia 2009

BISZKOPT


W końcu rodzice pozwolili nam na bliższy kontakt :) Od kiedy robię Biszkoptowi małe trzęsienia ziemi, tzn. trzęsę klatką ile sił w rękach ( a mam jej sporo ), lepiej czuje się na "wolności". Tu na mnie nie syczy ze złością ;) Może kiedyś, tak jak tacie, usiądzie też i na moim ramieniu i zrobi "mili mili". Bo Biszkopt to straszny pieszczoch. Ja zresztą też, więc chyba będziemy dobranymi przyjaciółmi :)

Brak komentarzy: