Luluś często dostaje nam ataków kolki. A Julko wówczas ataków śmiechu ;). Jedyne lekarstwo to smok, który dziś został zagubiony przez pełnoprawnego opiekuna. Czy celowo? Pewne podejrzenia są.
Poszukiwania długie i intensywne. TUTAJ TEŻ NIE MA. Kolejne szafki otwierane i TUTAJ TEŻ NIE MA. W OGÓLE NIE MA TEGO SMOKA. NIE WIEM CO MY TERAZ ZJOBIMY.
Przytulanie, czytanie nie pomagało. Atak wyjątkowo długo trwał.
Na szczęście Julko zlitował się i wyciągnął szurniętego w szale radości smoka spod kanapy, a my odetchnęliśmy, bo wizja nieprzespanej nocy była okrutna.
;) :)
3 komentarze:
Ależ cudna sesja!
I piękna opowieść!!
Tyle w Juleczku oddania, tyle ciepła i współczucia - no, ja nie chcę nic mówić, ale widać, że naprawdę byłby wspaniałym starszym bratem :))
(Może jedynie te paluszki w oczach podopiecznej mnie lekko zaniepokoiły (swoją drogą - boskie!), natomiast ostatnia fotka z przytuleniem do policzka - przepiękna!!
Ale wspaniały mały opiekun :) Cudownie sobie radzi :)))
:) Tak, tak! Byłby... :) Jestem tego pewna :)
Pozdrawiam Dziewczyny :)
Prześlij komentarz