sobota, 6 listopada 2010

DESZCZOWO...

 ... i ciastolinowo.
Julkowi ciastolina bardzo podeszła :). Nam również :)).
Największe wzięcie ma wyciskanie ... oczywiście samochodów ;).
I ku pamięci:

Uważaj żebyś nie zrzucił...! - ROBIE WSZYSTKO CO MOGE!

Julko rzuca się Tacie na szyje. TATUSIU DZIĘTUJE CI! - A za co? - ZA PIĘKNE PIEZENTY!

3 komentarze:

Rodzinkaxl pisze...

Ha! No to Wam się zaczęło! :))
U nas odkąd dostali na prezent to dzień w dzień obowiązkowo! - a wiadereczka z samą ciastoliną (bo już nie dokupujemy foremek, bo dość), tak wiec te wiadereczka to na liście zakupów jak masło czy chleb obowiązkowe! :)) Po prostu jakaś mega-namiętność! Ja się cieszę, bo to i koncentrację ćwiczy wspaniale, i wyobrażnię, i mięśnie paluszków, tylko sprzątania po tym trochę. No ale - jak to mówi moj synuś - "ja to tak kocham!". No, skoro kocha... :)) Życzymy mnóstwa dobrej zabawy!!

Gabryjelov pisze...

oj,u nas też króluje ciastolina...choć ostatnio się trochę nudzi.Na pewno to obowiązkowa codzienna zabawa:)
Ach te dzieciaczki,słodkie i kochane potrafią być...a tacie pewnie po takich słowach ciepło na sercu się zrobiło:)

Julko pisze...

Hi hi - jak masło i chleb :) Dobre!!! :)
Przyznam się, że ja na ten etap zabaw z ciastoliną niecierpliwie czekałam :) W końcu tez nam się coś należy ;)
Pozdrawiam Dziewczyny!