niedziela, 30 stycznia 2011

SZAŁAPUTKI

Dziś był teatr po raz drugi. Tym razem bez kukiełek. Drugi rząd, akcja jak na dłoni i uśmiechający się aktorzy - słowem - super! :) A słowem drugim - złapaliśmy bakcyla :).
Tylko ciemna scena, migające światła i krzyki uciekających Szałaputek przed Lisem wzbudziły we mnie mieszane uczucia. A u Julka ? U Julka był spokój, ciekawość w oczach, a nawet pokątny uśmieszek (nie śmiem myśleć, że kibicował Lisowi ;)).
Na koniec było zwiedzanie kurnika i propozycja roli Mamy-Kwoki. Julko znieruchomiał - dosłownie. NIE KCEM TEGO! ;)



Brak komentarzy: