środa, 26 września 2012

BUNT

Ominął nas bunt dwulatka to mamy bunt przedszkolaka.Choć dokładniej u nas to chyba bunt przedszkolny. 
Po przedszkolu emocje ogromne. Raz sielanka, raz tragedia. No i trzeba odreagować, np. rzucić butem w szatni, ubolewać z powodu nieudanego serca kredą na chodniku (które miało być dla mamy), z braku wody, z braku kasztanów na placu przedszkolnym... A gdy chcę wysłuchać, coś zaradzić, wytłumaczyć to słyszę: TY NIC NIE ROZUMIESZ!
Na szczęście wraca do nas nasze Dziecko, które wieczorami zadaje pytania, jak to było kiedy my byliśmy w przedszkolu. I widać, że chce, że stara się bardzo w to wszystko wejść.
Wieczorna rozmowa z Tatą: A JAK JA POZNAM ŻONĘ KIEDY WSZYSTKIE ŻONY MAJĄ JUŻ MĘŻÓW? 
Boże! Kiedyś nie myślałam, że mogą być tak wielkie problemy w tak małych głowach. :(
W weekend  odreagowywaliśmy u Pysi i Dziadków.

I nasz sobotni wytwór w godzinę. Kuchnia! Julko uwielbia tu działać. Zauważyłam, że często urzęduje przy przedszkolnej, więc to tak w ramach terapii. :) Akurat Żabkę nam otwierają ;).
Tylko brakuje czasu na udoskonalenia. Dziś rano zawisła ściereczka :).

6 komentarzy:

mama FiK pisze...

wow! czy mi się wydaje, czy On rzeczywiście nad wyraz dojrzały? i nie kwestię żony mi tu chodzi, raczej o przedszkolne tematy, o próbę poradzenia sobie z sytuacją przez pytanie rodziców o ich wspomnienia.

my tym razem trafiliśmy doskonale, Kuba wychodzi z przedszkola ostatni (!) a i tak nie chce wyjść :-) życzę Wam, żeby coś przeskoczyło i żeby u Was było podobnie. bardzo życzę!

Julko pisze...

Tak! za dojrzały! Nie jest to łatwe niestety!
bardzo dziękuję za życzenia! Potzrebuje ich!

Gabryjelov pisze...

ech skąd to znam...Nie jest lekko.Ale dzieci tak jak i my mają swoje problemy,rozterki...ciężko im czasem to wyrazic i złośc krzyk...płacz bierze górę.
Cierpliwości życzę:)
a kuchnia świetna:)

M. z blogu Vyspa - domek nad morzem pisze...

Wiesz Madziu co ja wymyśliłam dla moich Bąków gdy przychodzą strapieni, że coś im nie wyszło a innym wyszło? Uczę ich sztuczek np. magika (chowanie w rękawie, znikający kciuk itp.), przekładania monety miedzy palcami, zabawy ze sznureczkiem rozciąganym między palcami obu dłoni, ostatnio też "mega" skoków w gumę itp.
Czasami bardzo ich to podbudowywuje, gdy mogą potem sami nauczyć inne smerfy. Łatwiej też przełykają swoje porażki, bo wiedzą, że magicy znają się na magii a nie muszą na wszystkim innym :)
Nie wiem czy mogłam jakoś pomóc... Trzymam mocno kciuki za Juleczka zawsze! Buziole!!!!

M. z blogu Vyspa - domek nad morzem pisze...

Ach - i kuchnia - fantastyczna!!!

Julko pisze...

Dobrze wiedzieć, że nie my jedni ;) :)
Nie chcę zapeszyć, ale po dwóch tygodniach jakby lepiej.
Madziu, ja do Bąków chętnie zapiszę się na nauki z magii, bo kiepsko u mnie z takimi sztuczkami ;). Ale na pewno coś wymyślę. Pomysł świetny. Dziękuję za podpowiedź!
Pozdrawiam!