środa, 20 lipca 2011

STATKI

W porcie bywaliśmy często. Mieszkaliśmy pomiędzy wesołym miasteczkiem a portem. I gdzie ciągnęło nasze Dziecko? Do portu! Uff! Wielką atrakcją były nazwy statków. Ulubieńcem został holownik Franuś :).
W rejs wybraliśmy się Vikingiem,  i to w dość niespokojne morze. Na szczęście choroba moeska Julka odpusciła. Niestety tylko Julka ;).

2 komentarze:

Rodzinkaxl pisze...

Piękne!
Myśmy też płynęli statkiem i emocji było przy tym moc! Teraz co rusz mamy tu dywanowe rejsy :)
Ściskamy!!

Julko pisze...

Oj świetne są takie zabawy. Widziałam, widziałam! Jak zawsze u Was wesoło :).
A po niebieskim kocu też pływamy w misce ;)
buziaki!