Weekend minął szybko, ale za to bardzo przyjemnie. Najważniejsze wydarzenie to poznanie 3-tygodniowego, ślicznego, słodkiego i naj, naj, naj... Kubusia :) Jak zawsze widok dzidzi wywołał na buźce szeroki uśmiech z okrzykami szczęścia i piskami. Na szczęście udało się nie zakłócić smacznego snu Kubusia. Ach ten Kubuś! Spał jak susełek i koło noska przeszła mu zabawa samochodami ;) Na pewno nie raz to jeszcze nadrobimy :)
A oto Kubuś :)Karuzela Kubusia też bardzo mi się spodobała.
Wybraliśmy się też do Dziadków - Rodziców Tatusia. Podczas tej wizyty pierwszy raz doszło do bliższego spotkania mego z Mysią - ukochanym kotkiem Dziadka. Mysia nie przepada za dziećmi, jednak jakoś zniosła moją osóbkę i nawet pozwoliła dotknąć swego wąsa ;) Długo to jednak nie trwało i szybko dała nura pod łóżko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz