W nowej książce są dzieci robiące z mamą ciasteczka. Jest też wałek do ciasta, którego Julko w prawdziwym wydaniu do wczoraj nie widział. Studiując nową lekturę ta właśnie scenka spodobała się bardzo. No i cóż było robić? Ukręciliśmy kruche rogaliki.
No i Julko wałkował :) szkoda tylko, że nie chciał lepić tych rogali, bo było tego tyle, że nawet Tato z wielkim zapałem wysiadł ;).
A ten widok uradował mnie najbardziej :D. Nie żeby to były jakieś powalające ilości, ale spróbowane zostało, a to już dużo!
5 komentarzy:
mamy to jest jednak jakaś dziwna nacja... niesamowita...
polecam komentarz pana Kuleczki na grudzień :-)
mały pomocnik rośnie:-) ale bym sobie zjadła takiego rogaliczka, mniam:-)
Mamo Kuby - ten komentarz wywołuje we mnie dziwne mieszane uczucia. Myślę, że najprościej byłoby nam po prostu wyjąć właśnie baterię ;). I o taką chwilę to ja poproszę!
Anett - polecam, tylko niech Lili lepi, a Mama wałkuje ;)
należy uważać z takimi życzeniami. mnie właśnie zapalenie zatok wyjęło baterię...
a Kuba jakoś tego nie łapie...
Rogaliki prezentują się wspaniale! Ale ście mi narobili smaka!
Prześlij komentarz