Poza domem. Szybki, intensywny i wspaniały. :) Taki, po którym należałoby trochę odpocząć i mile powspominać.
Zaczęło się od takich widoków.
NIE MYŚLAŁEM, ŻE TAK ZROBI. - powtarzane w zachwycie.
Później koncert. I obowiązkowy julkowy taniec :).
Wieczorem telefon do Babć i Dziadków w temacie co, gdzie i kiedy. Własna inicjatywa i serwetnik - :))).
Krok do przodu w legowaniu.
Od rana parapet!!! Świetny!!! I tramwaje i DADADEMIT W KTÓRYM MIESZTAŁ TATUŚ. :)
No i Zoo :). Podobało się! Najbardziej szopy i misio o dziwnych łapach. Julko wszystkim zwiedzającym opowiadał TEN MIŚ MA INNE ŁAPY, MA TAKIE DZIWNE ŁAPY. - to tak gdyby ktoś nie zauważył ;).
I już planowany powrót, bo niestety małpiaste nie chciały się pokazać.
SOŃ MA NA IMIĘ JAK MOJA MAMUSIA, A CZY LEW MA TAK JAK TATUŚ?
Ach! Dobrze, że dziś wolne! Tylko Tato znów na tydzień nam wybył :(.
Miłego dnia!!! :)