Kolekcję niekapków i bidonów mamy dość sporą. Każdy praktycznie nowy i praktycznie nieużywany. Początek jest zawsze obiecujący. No bo ładny, kolorowy, z kotkiem i myszką, no i nowy. A potem BACH i wołanie o butelkę ze smokiem.
Dziś miałam silne postanowienie kolejnego podejścia. To miał być dzień bez butlowego smoka. Myślę sobie nie dam, a pić się będzie chciało, więc może pociągnie i załapie. Zapowiadało sie nieźle. Zaczęliśmy zaraz po przebudzeniu. I owszem, pociagnął. I to nawet więcej razy. Jednak nie jestem pewna czy to co pociągnięte zostało połknięte.
Dziś miałam silne postanowienie kolejnego podejścia. To miał być dzień bez butlowego smoka. Myślę sobie nie dam, a pić się będzie chciało, więc może pociągnie i załapie. Zapowiadało sie nieźle. Zaczęliśmy zaraz po przebudzeniu. I owszem, pociagnął. I to nawet więcej razy. Jednak nie jestem pewna czy to co pociągnięte zostało połknięte.
I tak Julko stwierdził, że tym wynalazkiem to będzie pił misio.
2 komentarze:
U nas niekapek się przyjął...ale długo to trwało...w końcu Julko się przekona-musi się oswoić i przezwyczaić...my walczymy z usypianiem i spaniem w swoim łóżeczku...i to jest walka na całego...Na razie Ja przegrywam...:(
Pewnie upór mamy zrobi tu swoje, choć to tak ciężko...
Prześlij komentarz