Ominął nas bunt dwulatka to mamy bunt przedszkolaka.Choć dokładniej u nas to chyba bunt przedszkolny.
Po przedszkolu emocje ogromne. Raz sielanka, raz tragedia. No i trzeba odreagować, np. rzucić butem w szatni, ubolewać z powodu nieudanego serca kredą na chodniku (które miało być dla mamy), z braku wody, z braku kasztanów na placu przedszkolnym... A gdy chcę wysłuchać, coś zaradzić, wytłumaczyć to słyszę: TY NIC NIE ROZUMIESZ!
Na szczęście wraca do nas nasze Dziecko, które wieczorami zadaje pytania, jak to było kiedy my byliśmy w przedszkolu. I widać, że chce, że stara się bardzo w to wszystko wejść.
Wieczorna rozmowa z Tatą: A JAK JA POZNAM ŻONĘ KIEDY WSZYSTKIE ŻONY MAJĄ JUŻ MĘŻÓW?
Boże! Kiedyś nie myślałam, że mogą być tak wielkie problemy w tak małych głowach. :(
W weekend odreagowywaliśmy u Pysi i Dziadków.
I nasz sobotni wytwór w godzinę. Kuchnia! Julko uwielbia tu działać. Zauważyłam, że często urzęduje przy przedszkolnej, więc to tak w ramach terapii. :) Akurat Żabkę nam otwierają ;).
Tylko brakuje czasu na udoskonalenia. Dziś rano zawisła ściereczka :).