Jednak ostatnio, chyba po chrzcinach (tu był największy przełom), nie przeszkadza mi to już tak bardzo i rodzice też już troszkę odpuścili, choć tak nie do końca. Zauwazyli, ze nie ma tragedii z nadmiaru wrazeń. Tak więc ręce babć są na porządku dziennym, a wczoraj nawet wylądowałem u dziadka Kazimierza. Chyba był bardzo szczęśliwy! Tylko w tym przypadku to dziadko wcześniej miał opory. Zwyczajnie bał się. Mama oczywiście osaczyła nas jak lwica, patrzyła w moje oczy, ale przerażenia w nich nie ujrzała i z opanowaniem czekała, aż dziadek się zmęczy i sam podda. I nie trwało to długo. Szybko wróciłem do mamy :) Dziadko pochwalił się tą naszą bliskością innym i tak dziś byłem na rękach prababci. Chciała osobiście poczuć moją wagę, która przecież do lekkich nie należy ;) Niestety trwało to bardzo króciutko, bo to przecież prababcia.
I w ten sposób wymykam się rodzicom spod kontroli ;) Moze są trochę przewrażliwieni i nadopiekuńczy, ale bardzo ich za to kocham!!!
A czy moje oczy mówią, że u babci jest źle? :)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz