Zabawa jest zawsze udana i radosna. I możliwość odkrywania nowości, takich jak np. skakanka. No nie pomyślałam wcześniej. Tyle możliwości zabawy! Super!
I puzzle, i domino, i kubek z ostatnio polubianymi bohaterami.
I oczywiście żal przy wychodzeniu.
A następnego dnia:
Dlaczego ściągałeś Michalinie skarpety?
BO TO TAKA ZABAWA BYŁA.
A w przedszkolu tez tak robisz?
NIEEEEE. W PECZTOLU NIE MOGE SOBIE NA TO POZWOLIĆ.
O! Chyba mnie przytkało ;).
I takie jeszcze coś, przypuszczamy, że z przedszkola.
MYŚLAŁEM, ŻE SIĘ ZE MNIE ŚMIEJECIE.
?????
ŻE JESTEM DŁUPI.
I tu nas przytkało na pewno. Dlatego dziś był wieczór wybitnie wychowawczy. Było tłumaczenie, tłumaczenie, tłumaczenie, że każdy jest inny, że lubimy, potrafimy i robimy różne rzeczy, że bywają gorsze chwile. I, że nawet ten zły świat na swój sposób jest dobry. Bo skoro tak się Dziecko uwrażliwiło na życie, to chyba trzeba dalej to ciągnąć. Sama czasami juz nie wiem. I przeżywam bardzo to Jego wchodzenie w to życie, i pierwszy kryzys przedszkolny przeżyłam równie mocno jak On. I tylko żal, że ponoć pierwszy, ale nie ostatni. :(