czwartek, 30 sierpnia 2012

DOBRY PRZEDSZKOLAK

MAMO ZADZWOŃ DO PANI I POWIEDZ, ŻE UMIEM PISAĆ DO 42.
I POWIEDZ, ŻE BĘDĘ DOBRYM PRZEDSZKOLAKIEM.
 I jeszcze: PRZELITERUJ MI "PIES JULKA".
Prawda, że piękny ten julkowy pies z tym prostym ogonkiem? :) Ma też obrożę z medalikiem :).
Ja robiłam popcorn, a Julko skrobał, skrobał no i wyskrobał :). A jaki dumny był z siebie. Nawet sąsiadce o tym wspominał :).
Julek czeka na powrót do przedszkola. I widzę wyraźnie to jak bardzo to przeżywa. Może bardziej ode mnie?
Cieszymy się, ale małe obawy przed nową panią, nową grupą i porannym biegiem do przedszkola jednak są.

środa, 29 sierpnia 2012

OPRÓCZ DESEK

Były też inne sporty.


Było bardzo aktywnie, a zarazem bardzo spokojnie, z dala od parawanów i tłumów. Można było odetchnąć.
I złapać wiatr w żagiel. Piękna sprawa!
Wracamy jak najszybciej. Czyli pewnie za rok :(. 

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

GDZIE JEST JULEK?

 Tak tak! Tam jest Julek.
Uczy się pilnie i szybko! 
Ma super trenera i dużo odwagi.
 I do tego wspiera Tatę.
JA NIE MIAŁEM TYLU KŁOPOTÓW!
ILE RAZY UPADAŁEŚ?
MOŻE MIAŁEŚ ZŁEGO TRENERA?
WIESZ, TAK TRZEBA TRZYMAĆ RÓWNOWAGĘ! O TAK, TAK! WIDZISZ? ROBISZ ZWROT I JUŻ!
A DLACZEGO, A DLACZEGO, A DLACZEGO...?

Mam nadzieję, że przyśni Mu się deska :).
Jest nam bosko. Chwilo trwaj! Jutro ciąg dalszy przygody z żaglem :).

niedziela, 12 sierpnia 2012

SETA

Niestety nie nasza :(.
Rok dogoterapii dał Julkowi bardzo dużo.
Ja coraz poważniej myślę, że mógłby, że powinien mieć takiego przyjaciela. Ostatnio nawet psie plany były bardzo poważnie rozpatrywane. Na razie na wybraniu rasy stanęło.
Z Setą spotykamy się na kajakach.
BĘDĘ ZA NIĄ TĘSKNIŁ - było wracając do domu.

piątek, 10 sierpnia 2012

WEEKEND

Właśnie usiadłam po całym tygodniu pracy na drugiej zmianie i, jakby to powiedzieć, wymiękam. Padam, obiecuję sobie, że jutro zero pośpiechu, luz, totalne obijanie (tak, teraz tak gadam ;)). Sobota we dwoje, a niedziela we troje ).
Poniżej trochę z minionego weekendu. Byliśmy, towarzyszyliśmy Tacie i zwiedzaliśmy.
W czasie kiedy Tato dyżurował my jeździliśy tramwajami (spełnione pragnienie :)) i nawet zaliczyliśmy kino (tym razem repertuar trafiony!).
Było też zoo. A główną atrakcją w zoo był park linowy. Po przejściu początkowego odcinka było: TO MOŻE JA ZREZYGNUJĘ? i O NIE NIE NIE! JAKIE TO TRUDNE! O JUŻ WIDZĘ SKRÓT! Ufff! Ja zmęczyłam się samym  patrzeniem. Jednak trasa zaliczona cała i to nawet dwukrotnie :).
 No a tutaj to już pełen relaks :)
Było bosko. Pozdrawiamy Poznań!